poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 1

-Zanosi się na deszcz! -zawołałam do mamy.
-Jak zwykle ostatnimi czasy .
Miała rację,ostatnio pogoda nie dopisywała,a jeszcze tak niedawno był upał jak diabli. Podeszłam do szafy i wznowiłam poszukiwania.
-Weź mi coś pożycz- rzekła błagalnym tonem Natalie.
-Spadaj sama nie mam co założyć.
-Lamus! -krzyknęła na odchodne.
Nie ma jak młodsze rodzeństwo -,- Spojrzałam na zegar.Kurde.Zostało mi mało czasu,na serio powinnam się już ubierać.
-Na którą macie być ?!
-Ja na 10;30! -krzyknęłam.
-Ja też!!-pisnęła młoda.
-Została wam godzina,ja równo o 10-tej wyjeżdżam autem z garażu!
Joo,to se kurde wyjeżdżaj -pomyślałam.Boże weź mi kurna dopomóż,wiedziałam,że tak będzie mogłam sobie wczoraj coś przygotować,przecież nie mogę się spóźnić . O jest! Chyba mnie wysłuchał :) Czym prędzej czapnęłam potrzebne mi rzeczy i poleciałam jak głupia do łazienki.Na całe szczęście była pusta. W rękach trzymałam długie, kremowe ,dość eleganckie rurki i białą,luźną koszulę.Założyłam wszystko na siebie,chwilowo związałam włosy w niezgrabny kok,umyłam buzie i zęby. Wylałam trochę podkładu na rękę,ładnie się nim wysmarowałam,wytuszowałam rzęsy,oprószyłam różem policzki i nałożyłam odrobinę błyszczyku na usta.Rozpuściłam włosy,rozczesałam je i ciutkę wyprostowałam,tak,że niektóre z pasemek (a nawet większość z nich ) była delikatnie skręcona. Uznałam,że nie wyglądam najgorzej i wybyłam z łazienki,bo już od kilku minut dobijała się do niej Natalie.Całość  zajęła mi niespodziewanie dość mało czasu. Była 9:40 ,więc do wyjazdu miałam jeszcze dobre 20 minut.Zapakowałam do torby wszystkie,potrzebne rzeczy,nałożyłam "balerinowe" skarpetki na nogi,a następnie wciągnęłam na nie buty na dość grubym obcasie. Stwierdziłam,iż jestem gotowa do wyjścia.Rozsiadłam się na kanapie i włączyłam muzykę w TV i podziwiałam jak co chwila przebiega koło mnie to raz mama to mloda. 3 po 10 byłyśmy już wszystkie gotowe i wychodziłyśmy z domu.Wrzuciłam jeszcze na wszelki wypadek mini parasolkę do torebki i zapakowałam się do auta.
-Mam nadzieję,że się nie spóźnicie -rzekła mama odpalając silnik.
-Ja tez  mam taką nadzieję-odpowiedziałam jej.
-Noo,to byłaby katastrofa spóźnić się na rozpoczęcie roku-dodała Natalie zapinając pasy-i to w dodatku w nowej szkole.
-Mamy pół godziny na dotarcie do obu szkół ,a nie są aż w takiej odległości od siebie więc zdążymy.Chyba.
-Oby mamo,jakby co to daj gazu do dechy.
-Hahah-zaśmiałyśmy się wszystkie jednocześnie na to stwierdzenie młodszej.
Włączyłam radio,na wyświetlaczu mojego iPhone'a widniała 10;15 ,byłyśmy już w połowie drogi.Zaczęłam się zastanawiać,jaka ona będzie,rzecz jasna,jaka będzie moja nowa klasa. Rozpoczynałam właśnie naukę w szkole średniej a moja młodsza siostra w drugiej klasie gimnazjum,dlaczego w nowym? Ponieważ się przeprowadziłyśmy i mama przeniosła ją do rejonu. Kurde-pomyślałam,szkoła średnia,poważna sprawa ;D Ale jakoś to będzie. Moje rozmyślania zajęły mi ledwie 5 minut,nawet nie zauważyłam,że mama zaparkowała i właśnie żegna się z Natalie. Moja szkołą znajdowała się zaledwie 7 minut stąd. Wysiadłam trochę przerażona,trochę bardzo.Nowa szkoła,nowi ludzie,wszystko nowe. Jeden głęboki wdech i idziemy :) Jakoś dotarłam na salę gimnastyczną.Była wielka. W środku znajdowała się masa ludzi. Wzrokiem zaczęłam szukać tabliczki z nazwami klas.Pierwsza B,pierwsza D,druga A,trzecia C,czwarta C ,a gdzie jest do cholery pierwsza A ?! O znalazłam. Jakiś imbecyl trzymał tą cholerną tabliczkę tak,że w ogóle nie było jej widać -,- Podeszłam sprawnym krokiem,przechodząc z gracją przez środek sali,uważając jednocześnie żeby nie wywinąć orła,bo nie oszukujmy się moje obcasy do najniższych nie należały ;) Stanęłam w rządku,tuż jak mniemam koło chłopaków z mojej nowej klasy i najprawdopodobniej wychowawczyni. Była urocza,niziutka babeczka,o kobiecych krągłościach z promiennym uśmiechem i okularami na nosie. Kiedy oderwałam od niej swoje spojrzenie spostrzegłam chłopaka.Miał na sobie czarne rurki,białe najacze i białą koszulę.Właśnie wszedł na salę i maszerował zwinnym krokiem do swojej klasy. Drugaaa A?!,tak druga A ,dobrze widziałam.Rok starszy,zajął miejsce w swoim szeregu a za chwilę z niego wyszedł i stanął mniej więcej naprzeciw mnie.Pomyślałam,że skoro jest rok starszy to moze zajmuje się organizacją czy coś w tym styl, bo majstrował coś przy sprzęcie od nagłośnienia. Przez tą chwilę mojej "nieobecności" zebrało sie mnóstwo ludzi.Nauczyciele zajęli przeznaczone dla siebie miejsca. Po chwili jakiś facet wyszedł na środek i jak mniemam był to dyrektor. Niestety nie usłyszałam kiedy się przedstawiał. Gadali o bzdetach jak to mają w zwyczaju na takich uroczystościach. Ostatnie słowa jakie zostały wypowiedziane to :
-Jeszcze raz niezmiernie mi miło powitać was w nowym roku szkolnym,a teraz proszę o rozejście się uczniów wraz z wychowawcami do poszczególnych klas.
I zaczął się rozgardniasz,chociaż w zasadzie to mało powiedziane.Na sali zrobił się syf.Za chwilę sytuacja mało wiele zostałą opanowana i dość gładko poszło dalsze rozchodzenie się. Stałam przed klasą nr 3 wraz z innymi ludźmi. Dość dyskretnie próbowałam im się przyjrzeć. Doliczyłam się chyba 7 dziewczyn wraz ze mną.No tak nie oszukujmy się technik budownictwa ,to chyba nie specjalnie kierunek w sam raz dla dziewczyny :) Doszukałam się w swojej nowej klasie dosyć ładnego chłopaka,a nawet dwóch. Z kilkoma osobami moje spojrzenie napotkało się. Po chwili podeszła do mnie jedna z dziewczyn:
-Hej ,Amanda jestem ,a Ty?
-Anastasia,miło mi poznać -odpowiedziałam.
-Mi również, usiądziesz ze mną ?
-Jasne.
Dziewczyna była prześliczna.Jasna karnacja,delikatnie różowawe policzki,włosy w kolorze jasnego kasztana. Oczy piwne.Naprawdę była urocza. Polubiłam ją.Nie zauważenie zjawiła się wychowawczyni i zaprosiła nas do klasy.Tak jak obiecałam usiadłam z Amandą. Za nami chłopacy.Reszta dziewczyn była porozrzucana po całej klasie. Jeden z "tych ładnych" chłopaków usiadł w sąsiednim rzędzie tyle,że jedną ławkę czy dwie (nie byłam w stanie określić) za nami. A ten drugi , nie mam pojęcia ,ale najwyrażniej zasiadł na końcu naszego rzędu.Moje zamyślenie przerwał dość doniosły głos:
-Witam was wszystkich serdecznie,nazywam się Caroline Flynn i niezmiernie mi miło,że będę waszym wychowawcą -rzekła z uśmiechem - a teraz chciałabym chociaż odrobinę was poznać i kiedy wyczytam wasze nazwiska proszę abyście podnieśli się z krzeseł -dodała.
Tak jak obiecała przed momentem,wyjęła kartkę A4,która najprawdopodobniej słyżyła jej jako lista naszych imion i nazwisk i zaczęła wyczytywać wszystkich po kolei,a my zgodnie z jej poleceniem wstawaliśmy.
  1.  Afleck Joshua
  2.  Andres Lucas    
  3. Bass Chuck
  4. Bensir Amanda
  5.  Chesire Ben
  6.  Dam Edmund
  7.  Ford Christopher
  8. Haris Caroline
  9. Iann Ivan
  10. Ilouis Gregory
  11. Kendrik Austin
  12. Lautner Lily
  13. Lopez Monica
  14. McAnn Peter
  15. McDylan Ally
  16. Moon Chuck
  17. Noves Raini
  18. Pumpkin Robert
  19. Roudrigez Taylor
  20. Silver Harry
  21. Styles Anastasia
  22. Swent Dez
  23. Trevlyn Elliot
  24. Uguan Justin
  25. Vega Avan
No więc w klasie jest 25 osób,to chyba nie aż tak dużo :) Tych dwóch ładnych to Elliot i Harry. Avan też jest niczego sobie,reszcie az tak się nie przyglądałam,ale w mojej lasie chłopacy nie są aż tacy źli. Dziewczynom o dziwo poświęciłam większą uwagę.Amanda jak już wspomniałam,jest prześliczna.Caroline jest blondynką o stosunkowo jasnej cerze,nawet chyba jaśniejszej niż cera Amandy i niebieskich oczach.Jej policzki są lekko pomarańczawe.Dziewczyna z którą siedzi nazywa się Ally.W przeciwieństwie do niej jest wysoka, ma ciemne włosy,oczy i śniadą karnację.Są jak anioł i diabeł,dwa kompletne przeciwieństwa. Monica ma rudawe włosy sięgające do pasa,zielone ,dość duże oczy (prześliczne).Na twarzy widnieje kilka piegów.Gdzie niegdzie pojawia sie kilka wyprysków,które są stanowczo za mocno zakorektorowane. Jej sąsiadka to Lily. Ciemne blond włosy do ramion,jasne oczy,cera delikatnie opalona.Jest dość szczupła. Okulary na nosie i kilka wyprysków na czole i policzkach. Najbardziej jednak zaintrygowała mnie dziewczyna ,która siedzi sama.Tak jak moja sąsiadka jest bardzo ładna. Ciemne kręcone włosy z blond ombre. Na powiekach eye liner,rzęsy dobrze wytuszowane,brązowe oczy,troszkę różu na policzkach.Głowę wspartą miała na rękach dopóki nie wyczytano jej imienia. Czasem spojrzała to w jedną to w drugą stronę,ukratkiem uśmiechając się pod nosem nie wiadomo do kogo. Wyglądała na miłą. Wydaje mi się,że ja odbiegam od reszty. Jestem jak jakiś felerny egzemplarz. Nigdy nie potrafiłam powiedzieć o sobie dobrze i chyba już do końca potrafić nie będę.Jako jedyna mam założone spodnie,jako jedyna nie dokładnie wyprostowałam włosy,jako jedyna założyłam tak wysokie obcasy.Jako jedyna z dziewczyn mam dołeczki w policzkach.Mam tylko nadzieję,że nie będę odstawać od reszty i uda mi się z nimi wszystkim złapać wspólny język.Zaczęłam się zastanawiać gdzie teraz znajduje się ten od sprzętu nagłaśniającego i czy kiedykolwiek uda mi się z nim zapoznać...                __________________________________________________________________________________
Byłem wkurzony,że za oknem znowu jest pochmurno.Miałem tylko nadzieję,że nie będzie padać. Ale od kilku tygodni jakoś nie zapowiadało się na poprawę pogody. Zacząłem wyciągać z szafy potrzebne rzeczy,poleciałem pod prysznic i zacząłem wciągać na siebie rurki,które chyba z każdym dniem robią się dla mnie coraz ciaśniejsze.Koszulę wyprasowała mi mama, chyba chciała,żebym założył do niej krawat?! Po moim trupie. Z tego co pamiętam miałem być z 20 minut wcześniej,ale nie ma szans na to abym w szkole pojawił się przed czasem. Musiałem jeszcze przecież zatankować "moje kochanie". Ubrany i mało wiele ogarnięty zszedłem na dół:
-Proszę zrobiłam Ci kanapkę-rzekła mama podając mi talerz.
-Dzięki -odebrałem z uśmiechem.
Ta to się o mnie troszczy :) Pochłonąłem ją czym prędzej,ponieważ zauważyłem,że dochodzi 10:00. Dwadzieścia minut wcześniej pff,nie ma opcji.Pobiegłem do łazienki i wyszorowałem ponownie zęby.Wciągnąłem najacze,zabrałem kask i skórę i pomaszerowałem pożegnać się z mamą.
-Tylko uważaj na siebie- powiedziała odstawiając ode mnie policzek,po czym zaczęła poprawiać mi kurtkę.
-Okey,nie masz się o co martwić nic mi nie będzie-uśmiechnąłem się łobuzerko.
-Mam taką nadzieję-odwdzięczyła się promiennym uśmieszkiem-zabrałeś wszystko?
-Myślę,że tak.
-Portfel,telefon,klucze?
-Wszystko mam -odparłem ,macając się po kieszeniach-klucze!
-No widzisz,co ty bys beze mnie zrobił,jeszcze trochę a głowy zapomnisz.
Podeszła do blatu i podała mi pęk kluczy.Ucałowała mój polik i rzekła:
-No już leć,bo się spóźnisz pierwszego dnia.Uważaj na drodze.
-Dobra.Pa.
Wyszedłem z domu,dochodziło 10 po dziesiątej,Hmm..? Powinienem już być,ale chyba przyzwyczaili się już,że zawsze się spóźniam. Wsiadłem na moją machinę i czym prędzej zajechałem na stację.Załadowałem bak do pełna i wyruszyłem w dalszą drogę.Do budynku wszedłem chyba ok.10:30 może 35 :) Ale nie byli na mnie źli. Kurtkę ściągnąłem przy wejściu. Wszedłem na salę,ludzie najwidoczniej w większości się zebrali.Zacząłem szukać wzrokiem swojej klasy i oto jest-druga A -znalazłem. Pomaszerowałem prosto do szeregu,dałem chłopakom skórę i ruszyłem z powrotem.Stanąłem naprzeciwko pierwszaków. Stali tak samo zagubieni jak ja rok wcześniej.I  spostrzegłem ją... Stała naprzeciwko mnie. Chyba kogoś szukała. Miała włosy średniej długości w kolorze blondu,nie za jasne,nie za ciemne (coś jak kawa z dużą ilością mleka,ale bez przesady).Slicznie opalona.Lekko zaróżowione policzki. Przeciętny wzrost. Kolor jej oczu z tej odległości był dosć niewyraźny,ale o ile wzrok mnie nie zawodzi były niebieskie.Usta błyszczały jej delikatnie.Ubrane na sobie miała kremowe rurki i dość przewiwną koszulkę.Stałą tam wciśnieta pomiędzy jakichś chłopaków.Naprawdę była śliczna. Sądząc po nazwie klasy (pierwsza A) poszła na ten samkierunek co ja. Moją nieobecność przerwał głos Alec'a,który chciał,żebym pomógł mu przy sprzęcie nagłaśniającym. A szkoda,bo mógłbym patrzeć na nią chyba całymi godzinami.Pomoc mojemu przyjacielowi nie zajęła dużo czasu.Następnie zrobiłem to o co ,kto mnie poprosił i wróciłem na salę gimnastyczną.Stwierdziłem,że mogli by tu odmalować. Dyrek jak zawsze pieprzył jakieś głupoty. Moja "koleżanka " z naprzeciwka jak mi się wydaje też nie była za bardzo zainteresowana paplaniną staruszka.Później jeszcze kilka osób przewijało się przy mikrofonie i w ogóle. Na stwierdzenie:
-(...) proszę o rozejście się uczniów wraz z wychowawcami do poszczególnych klas.
Czekałem całą tą pobabraną uroczystość. Ludzie zaczęli wybiegać jak bydło.A ona ... ona nie, spokojnie sobie stała i czekała.Aż w końcu nadszedł czas na jej klasę i zniknęła. Ja musiałem jeszcze na chwilkę zostać na sali i z powrotem wszystko poogarniać ,to miałabyć "kara" za moje spóźnienie. Kiedy już wszysko pochowałem i zrobiłem jak należy, w szkole były pustki. W holu nie było zupełnie nikogo,ponieważ jak mniemam wszyscy zdązyli już ulokować się w klasach.Zastanawiało mnie ,w której z nich siedzi Ona.Odnalazłem pomieszczenie,w którym przebywa reszta mojej klasy.Zapukałem dwa razy i pchnąłem drzwi:
-Dzień dobry,przepraszam za spóźnienie-rzekłem wpadając do środka.
-Dzień dobry,dzień dobry,a teraz siadaj gdzieś Christianie-odpowiedziała pani Marayah o dziwo z uśmiechem.Dosiadłem sie do Aleca.A nauczycielka kontynuowała.Rozejrzałem się po klasie i zauważyłem,że dwie osoby odpadły.Jeden chłopak-Max i jedna dziewczyna- Katherina. Hmm.. ? Ciekawe dlaczego,z tego co pamiętam radzili sobie mało wiele z nauką. Na miejsce tych rozmyśleń,które ledwo się rozwinęły wkręcił się obraz nieznajomej z pierwszej A. Zacząłem się zastanawiać,czy będzie okazja ,żeby ją poznać...
__________________________________________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz