środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 2

__________________________________________________________________________________
Jest taki śliczny.Wystarczyłoby ,abym poznała jego imię (nie ważne czy z jego ust,czy kogoś innego) wtedy wszystko na pozór wydawałoby się łatwiejsze,ponieważ w ruch poszedłby facebook,a tam przecież wszyscy jesteśmy odważniejsi.Moje niecne plany przerwała Amanda szturając mnie łokciem:
-Aaał,o co chodzi?!-zapytałam mam nadzieję,że w miarę cicho.
-Przepraszam,masz może coś do pisania?
-Wydaje mi się,że tak-odparłam grzebiąc w torbie-a po co Ci?
-Haha widzę ,że ładnie słuchasz mamy spisać plan lekcji-wyśmiała mnie-o kim to tak myślisz?
-Proszę-powiedziałam kładąc kartkę i długopis na jej część ławki po czym ten sam zestaw wyjęłam dla siebie-o nikim,po prostu przynudza.
-Jasne mnie nie nabierzesz-dodała i wzięła się za spisywanie.
Obie starałyśmy się na jak najcichszą rozmowę i wydaje mi się ,że nikt nas nie usłyszał. Byłam w szoku,że mimo iż tak krótko mnie zna wie,że coś,a bardziej ktoś zaprzątuje moją głowę. Chyba,że to aż tak widać,mam nadzieję, że nie. Zaczęłam spisywać plan lekccji i stwierdziłam,że nie jest najgorszy:
Wtorek 9:00 - 15:15
technologia x2
matematyka
historia
j.angielski
Środa 8:00-14:20
budownictwo
dokumentacja
j.angielski
wf x2
Czwartek 8:00 - 12:30
zajęcia praktyczne
Piątek 8:00-14:20
chemia
historia
geografia
wos
Cały plan za wyjątkiem poniedziałku.Pani Flynn powiedziała,że resztę dostaniemy jakoś pod koniec tygodnia.Chowając kartkę z planem zajęć do torby dyskretnie zerknęłam na wyświetlacz telefonu:
-11:58-szepnęłam do siebie pod nosem.
-Już ta godzina?!-stwierdziła moja lokatorka najwyraźniej oburzona.
-Noo,zleciało co?
-Jak diabli.
Po jakichś 5 minutach naszej cichej wymiany zdań głos zabrała pani Caroline:
-Wydaje mi się,że nasze spotkanie dobiega końca-odparła pełna entuzjazmu- Czy aby na pewno wszyscy spisali plan z tablicy?
-Taak!-odpowiedzieliśmy wszyscy zgodnym chórem.
-Dobrze,tak jak powiedziałam poniedziałkowy plan zajęć powinniście dostać pod koniec tygodnia,najprawdopodobniej będzie to piątek.Dziękuję za uwagę i do zobaczenia na zajęciach.
Wszyscy wstali z miejsc i udali się do drzwi wyjściowych.Kiedy ja z Amandą do nich dotarłyśmy powiedziałyśmy nowej wychowawczyni "Do widzenia" na co ona odpowiedziała nam figlarnym uśmiechem.Stanęłyśmy na korytarzu i zaczęłyśmy wymieniać się numerami telefonu.
-538,masz?-zapytała Amanda podając końcówkę swojego numeru.
-Teraz już tak odpowiedziałam po czym zaczęłam podawać jej swój.W tym samym momencie zblirzał się ku nam kolega od nagłośnienia.Jest taki słodki.Szedł zamyślony,tak tajemniczo zamyślony.Ciekawe o czym myśli...
__________________________________________________________________________________
Zauważyłem na zegarze,że zbliża się pięć po dwunastej,wtem odezwała się panna Marayah:
-I tym kończymy nasze dzisiejsze spotkanie.
Nareszcie-pomyślałem.Tyle czasu stracić na jakimś głupim rozpoczęciu roku.
-Do widzenia!-wykrzyknęliśmy wszyscy zgodnym chórem i udałem się do wyjścia. Zacząłem się zastanawiać czy "koleżanka z naprzeciwka" siedzi jeszcze w klasie ,czy moze jest już  w drodze do domu.Wtem zauważyłem ją z jakąś dziewczyną naprzeciwko trójki.Trzymały telefony w ręku.Numery-pomyślałem-i wyjąłem swój na wszelki wypadek.Nie myliłem się:
-537 942 698 -odezwał się anielski głosik-zapisałaś?
-698,tak już mam-odparła jej rozmówczyni.
-Jak Cię wpisać?-zapytała po chwili,a na jej policzkach pojawiły się prześliczne dwa dołeczki.
-Jak tylko Ci się podoba Anastasio,mi to obojętne.
A więc nazywa się Anastasia.Piękne imię,dla pięknej dziewczyny.Podobało mi się.W tym samym momencie przeszedłem obok niej.Przyjrzałem  się ukradkiem i miałem rację,niebieskie oczy.Jest taka śliczna.Szedłem przed siebie do wyjścia a w głowie obijała mi się końcówka jej numeru telefonu i imię,którego nie sposób zapomnieć...
__________________________________________________________________________________
Moją nieobecność przerwał krzyk jakiegoś chłopaka,co pozwoliło mi kontynuować dalszą rozmowę:
-537 942 698-podałam Amandzie swój numer,po czym spytałam ,czy zapisała.
-698,tak już mam-odrzekła z uśmiechem.
-Jak Cię wpisać?-uśmiechnęłam się w odwecie,czując jak dołeczki wypalają mi dziury w policzkach.
-Jak tylko Ci się podoba Anastasio,mi to obojętne.
I w tym właśnie momencie przeszedł obok nas śliczny chłopak z drugiej A.Spojrzałam na niego dyskretnie,jest taki śliczny,mam nadzieję,że nie widział.
-Yyy,zatem wpiszę cię "Amandzia"-odrzekłam po chwili.
-Okey,a ja Cię wpiszę,hmm...? Jak można zdrobnić twoje imię?
-Wpisz Ana,częściej używam tego skrótu niż pełnej nazwy-a dołeczki ponownie zagościły na mojej twarzy.
-Okej więc wpiszę Ana z buziaczkiem i po kłopocie-odpowiedziała.
Wzięła mnie pod ramię i ruszyłyśmy w stronę drzwi.Wtem usłyszałam dźwięk swojego telefonu:
-Czym wracasz do domu?-zapytałam
-Najprawdopodobniej metrem.
-A nie chciałabyś zabrać się ze mną,właśnie dostałam sms-a od mamy,że już na mnie czeka?
-Z chęcią,oczywiście,jeśli mogę.
-Pewnie,że tak-dodałam z uśmiechem.
Kiedy wyszłyśmy z budynku mama już tam była,czekała przed bramą wjazdową.Natalie zamieniła miejsce i usiadła z przodu,a my z Amandą okupowałyśmy tyły.Włączyłyśmy radio,a mama ruszyła przed siebie.Zauważyłam,że pogoda znacznie się poprawiła.Co prawda niebo nadal było zachmurzone,ale do deszczu było daleko.Gadałyśmy sobie,wydaje mi się ,że mama też polubiła "Amandzię". Nagle auto się zatrzymało i stałyśmy na czerwonym świetle.
__________________________________________________________________________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz